Jestem rodowitym załężaninem, pradziadek przybył do Załęża w 1875 roku i w 1895 roku wybudował dom przy Kaiser Wilhelmstrasse (dziś ul Janasa) w którym zamieszkał wraz z rodziną Urodziłem się w familoku przy ul. Pokoju 8a, gdzie mieszkałem do 1947 r. W latach 1947 – 49 mieszkałem na osiedlu Fińskich Domków (poprzedników Osiedla Witosa). W 1949 r. przeprowadziłem się do załęskiego familoka przy ul. Limanowskiego 12 (obecnie ul. Wyplera), a w 1956 r. zamieszkałem w familoku przy ul. Wiśniowej 8. Do lat 70 XX w w Załężu mieszkała prawie cała nasza rodzina (babcia, wujkowie). Kolejne pokolenie zaczęło się już powoli wyprowadzać do nowego budownictwa. Wówczas historia zatoczyła koło, ponieważ jeden z braci przeprowadził się na Osiedle Witosa (dawne Fińskie domki) i mieszka tam do dziś.
Widać stąd, że wiele wiadomości o Załęża jest po prostu historią mojej rodziny.
Portal Nasze Witosa-Załęże za pośrednictwem Pana Gintera, pragnie przekazać historię naszych ziem.
Śląsk jest regionem specyficznym, posiadającym duże bogactwa naturalne (węgiel kamienny, – do V/VI w. n. e. – okres prehistoryczny W efekcie trzech wojen śląskich między Prusami a Austrią: – 1740 r. – 1742 r. (1742 r. podpisanie pokoju w Berlinie (zwiększenie terytorium Prus o 1/3 a ludności o 50%)
rudy żelaza oraz metali nieżelaznych:
srebra, cynku, ołowiu),
w którym wyrosło i działało wielu wybitnych przedsiębiorców,
sławnych naukowców i inżynierów. Ze Śląska wywodzi się również dwunastu noblistów.
Historię Śląska można podzielić na następujące okresy
– V/VI w. n. e. do ok. 990 roku – Śląsk przedpiastowski
– ok. 990 r. – 1138 r. (148 lat) – Śląsk piastowski
– 1138 r. – 1335 r. (197 lat) – Śląsk w okresie rozbicia dzielnicowego,
– 1335 r. – Kazimierz Wielki zrzeka się praw do Śląska na korzyść Czech
– 1335 r. – 1526 r.(191 lat) – Śląsk w „Koronie Królestwa Czeskiego”
– 1348 r. – cesarz Karol IV włącza Śląsk do Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego
– 1526 r. – 1742 r. (216 lat) – Śląsk pod panowaniem Habsburgów
– 1742 r. – 1945 r. (203 lata) – Śląsk pod panowaniem pruskim i niemieckim (od 1922 r. – 1939 r. bez części Górnego Śląska, która po podziale przypadła Polsce)
– 1744 r. – 1745 r. (1745 r. podpisanie pokoju w Dreźnie)
– 1756 r. – 1763 r. – wojna siedmioletnia; rok 1763 podpisanie pokoju w Hubertusburgu (Saksonia) Śląsk staje się Pruski, za wyjątkiem śląska Cieszyńskiego, który pozostał austriacki.
– 1921 r. – plebiscyt na Górnym Śląsku,
– 1922 r. – podział Górnego Śląska na część polską (Ostoberschlesien) i część niemiecką (Westoberschlesien)
– od 1945 r. Śląsk w państwie polskim, z wyjątkiem części Górnego Śląska przydzielonego Czechosłowacji (obecnie Republika Czeska).
Prześledźmy zatem jak przedstawia się historia Załęża. Dziś trudno jednoznacznie ustalić skąd pochodzi ta nazwa; Ludwik Musioł wywodzi ją od łęgów przy Rawie, zaś Robert Borowy od żołędzia. Osobiście optuję za wyborem Roberta Borowego. Owoc dębu jest w herbie Załęża które na tym terenie pojawiło się już podczas pierwszej fali osadniczej (około VIII w). W XIII w. wieś Załęże założono na prawie magdeburskim, kiedy rozdrobniony Śląsk stopniowo wchodził już w orbitę władzy króla czeskiego. Załęże należało wówczas do księstwa raciborskiego rządzonego przez księcia Leszka Raciborskiego, który w 1327 roku złożył hołd lenny królowi Czech – Janowi Luksemburskiemu. Wraz z jego śmiercią wygasła dynastia Piastów Raciborskich i zgodnie z hołdem, księstwo raciborskie przeszło na Jana Luksemburskiego. W 1337 roku Jan Luksemburski przekazał je księciu opawskiemu z dynastii Przemyślidów – Mikołajowi II – mężowi księżniczki Anny, rodzonej siostry zmarłego księcia Leszka Raciborskiego. W 1339 roku król Polski Kazimierz Wielki zrzekł się wszelkich praw do Śląska zrywając tym samym wszelkie jego więzi formalnej łączności państwowej z Polską. Odtąd przez blisko sześć wieków Śląsk podlegał kolejno: władcom Czech, Węgier, Austrii oraz Prus.
W 1360 roku książę opawsko-raciborski Mikołaj II przekazał ziemie leżące w okręgu Mysłowickim tj. wsie: Załęże, Jaźwice, Bogucice z Roździeniem i miasto Mysłowice, rycerzowi Ottonowi z Pilczy – możnemu panu posiadającemu na Śląsku liczne majątki ziemskie. Jego jedyna córka została drugą żoną króla Władysława Jagiełły, poprzednio męża świątobliwej Jadwigi. Kilka lat później Otton z Pilczy sprzedaje Załęże bratankowi arcybiskupa gnieźnieńskiego Bodzantemu, które później już dość często zmieniało właściciela. Najdłużej Załęże należało do klucza pszczyńskiego.
Według Ludwika Musioła wieś Załęże założono około 1280 roku, pierwsze domostwa kryte gontami i słomą skupiały się wokół załęskiego folwarku pochodzącego prawdopodobnie z przełomu XIII/XIV w. Z chwilą powstania kuźnicy powstała przy niej wieś kuźnicza o tej samej nazwie, rozlokowana w rejonie dzisiejszego skrzyżowania ulic Gliwickiej i Żelaznej. Przy południowym krańcu grobli „Kuźniczyska” czyli Załęskiego stawu kuźniczego, stała prastara kuźnica zamieniona w 1743 roku na młyn. Z kuźnicą i kuźniczą wioską wiąże się sprawa drugiego załęskiego sołtysa zwanego też wolnym sołtysem. Prawo założenia wioski kuźniczej i ustanowienie wolnego sołectwa było bowiem przywilejem związanym z założeniem Kuźnicy. W 1718 roku urząd wolnego sołtysa już nie istniał, prawdopodobnie wykupili go Krecikowie; wioskę kuźniczą wykupiono dopiero za Kamieńskich. Jak podaje Robert Borowy, pierwsza informacja o kuźnikach załęskich pochodzi z 29 lutego 1524 roku, kiedy to mistrz Jan z Załęża (Załęski) odsprzedał swój majątek Załęże panu Janowi Strzybnickiemu. Drugi dokument pochodzący z 1564 roku stwierdza, że Stanisław Salamon odsprzedał robotnemu Grzegorzowi Krawcowi z Załęża dwór i staw rybnik zwany „Kuźniczysko”. Trzecia informacja o kuźnikach załęskich pochodzi z 9 listopada 1641 roku, kiedy to Adam i Piotr Lipscy sprzedają wieś Załęże Piotrowi Gręboszowskiemu z Gręboszowa. Wynika stąd, że chodzi tu jedynie o wieś kuźniczą ponieważ pierwotna wieś Załęże podlegała już Kamieńskiemu. Jest to też potwierdzeniem, że do czasów Kamieńskich istniało dwóch załęskich sołtysów. Wieś kuźnicza Załęże składająca się z 3-4 domków znajdowała się po północno-zachodniej stronie skrzyżowania dzisiejszych ulic Gliwickiej, Żelaznej i Pośpiecha. Natomiast domki właściwej wsi Załęże znajdowały się po północnej stronie dzisiejszej ul. Gliwickiej i rozlokowane były na odcinku od kuźnicy (dziś ul. Żeliwnej) do Dworu w którym mieszkali aktualni właściciele Załęża lub ich zarządcy. Przy drodze dojazdowej do zamku we Dworze w którym obecnie znajduje się spółka „AVIMED” znajduje się kamienna kolumna zwieńczona krzyżem. Według Roberta Borowego jest to miejsce pochówku białego rumaka do którego właściciel tak bardzo był przywiązany, że kiedy padł, urządził mu w tym miejscu grób z owym nagrobkiem.
Za czasów Kamieńskich na granicy z Hajdukami powstał folwark „Obroki” w którym w odróżnieniu od folwarku we Dworze, gdzie hodowano bydło, trzodę i konie, specjalizowano się w hodowli owiec rasy merynos.
W 1657 roku w Załężu, a konkretnie na Załęskiej Hałdzie rozwijał się przemysł wydobywczy. Świadczy o tym wzmianka o wywożeniu węgla z Załęża do kuźnicy Roździeńskiej spisana w 1657 roku w języku Czeskim. Na Załęskiej Hałdzie prowadzono wówczas odkrywkową eksploatację z płytko zalegających pokładów węgla niszcząc całe środowisko, które wkrótce zamieniono w jedna wielką hałdę. W 1550 roku jej część leżącą w granicach Załęża, nazwano Załęską Hałdą („Żołyńsko Hołda”).
W 1769 roku król pruski Fryderyk Wielki wydał Śląską Ordynację Górniczą opartą na „Ordunku gornym” z 1528 roku zwaną prawem górniczym dla Górnego Śląska. Węgiel stał się wówczas kopaliną podporządkowaną temu prawu, natomiast gwarkiem mógł zostać każdy, kto nabył koncesję na poszukiwanie węgla, znalazł go i wystąpił z wnioskiem o nadanie kopalni. Na zasadzie współudziału wspólnikiem tego przedsięwzięcia mógł zostać właściciel ziemi na której znajdowała się kopalnia znaleźna wraz z szybem.
Od tej pory Załęże, a właściwie mocno już zdewastowana Załęska Hałda, rozpoczęło działalność górniczą w oparciu o to prawo górnicze. Zgodne z ową Ordynacją Górniczą pierwsze poszukiwania węgla w Załężu rozpoczął Wilhelm Jeancker z Tarnowitz, który w październiku 1788 roku złożył wniosek na kopalnię „Charlotte”. Po otrzymaniu koncesji w 1792 roku, kopalnia „Charlotta” Wilhelma Jeanckera stała się pierwszą kopalnią węgla kamiennego w Załężu (Załęskiej Hałdzie). Zgodnie z Ordynacją, o współudział w kopalni „Charlota” wystąpili również ówcześni właściciele Załęża – Karol von Wachowski i jego żona Joanna zd. Pelka, co dało początek koncesyjnemu wydobywaniu węgla w Załężu. Z powodu braku odpowiednich dróg transportu, początkowe wydobycie węgla prowadzone było jedynie na potrzeby okolicznej ludności. Z biegiem czasu obok kopalni wybudowano hutę szkła a później hutę cynku, które były głównymi konsumentami wydobywanego węgla.
Ograniczenia wynikające z rozwoju przemysłu oraz kulejąca – wraz z degradacją – gospodarka ziemska, doprowadziły do zadłużenia załęskich dóbr rycerskich, na których w 1825 roku uwłaszczono 22 załęskich wielko zagrodników. W latach 30 XIX w górnictwo węgla kamiennego wchodzi do środkowego Załęża. W maju 1837 roku wniosek o nadanie kopalni „Jerzy” składa właściciel załęskich dóbr rycerskich rotmistrz Fryderyk von Wrochem, a w 1839 roku Karol Godula składa wniosek na kopalnię „Cleophas”. W 1840 roku Karol Godula otrzymuje nadanie kopalni „Cleophas” i po przyłączeniu małych kopalń znajdujących się w pobliżu, tworzy skonsolidowaną kopalnię Cons. „Cleophas Grube” . Szybki rozwój kopalni Cons. „Cleophas Grube” datuje się do śmierci Karola Goduli w 1848 roku. Później dobrze dotąd prosperująca kopalnia zaczyna podupadać i w 1862 roku zostaje zamknięta. Przypuszcza się, że była to sprawka ówczesnego dyrektora Ungiera, który w ten sposób miał zlikwidować konkurencję dla kopalni hrabiego Henkla von Donesmarcka. Spadkobierczynią majątku Karola Goduli została Joanna Gryzik, późniejsza hrabina Schaffgotsch, od której w 1880 roku nieczynną kopalnię odkupiła spółka spadkobierców Giesche ( Georg von Giesche’s Erben). Na jej nadaniu spółka Giesche rozpoczęła budowę nowej, głębinowej kopalni Kleofas o której szczegółowo piszę w dalszych rozdziałach niniejszej książki.
W końcu lat 30 XIX w. w Załężu było pięć karczm; jedna z nich znajdowała się przy Dworze. W latach 1831-1832 prowadził ją załęski sołtys Mikołaj Kurzeja później w tym miejscu znajdował się słynny Kaiserhof, następnie Wiercimok, a na końcu – Załężanka. Jan Oleś – wójt Dwóch ostatnich było już burmistrzami ponieważ wieś liczyła już ponad 20 000 mieszkańców. cdn.
Po zakończeniu wojen o Śląsk Załęże przeszło spod panowania Austriackiego pod panowanie Pruskie. W 1818 roku Załęże odłączono od powiatu pszczyńskiego i przekazano do powiatu bytomskiego, a od 1893 roku Załęże jako samodzielna gmina weszło w skład utworzonego w 1865 roku powiatu katowickiego. Najstarszymi załęskimi gospodarzami byli wówczas: Wolny, Gajdzik, Oleś i Mamlas. Do czasu uwłaszczenia załęskich chłopów wójt gminy zwany też sołtysem, zależny był od pana dominalnego (właściciela Załęża). Dopiero w 1856 roku w gminie utworzono pierwszy samorząd w składzie:
Józef Gajdzik – ławnik
Aleksander Wolny – ławnik
W kolejnych latach stanowisko wójta (sołtysa) Załęża piastowali:
Mateusz Stanisławski 1866 – 1878 r.
Adolf Heller 1879-1882 r.
Józef Boronowski 1883-1888 r.
Józef Wolny 1889-1896 r.
Gracjan Laxy 1897-1900 r.
Martin Kopp 1901-1909 r.
Bruno Michaelis 1910-1922 r.
Lorenz Widuch 1922-1924 r.
Mapa Pszczyńskiego Państwa Stanowego wykonana przez Andreasa Hindenberga w latach 1630-1636, przedstawia najstarsze (znane) graficzne lokalizowanie Załęża względem innych miejscowości. W jego obrazie wyraźnie dominuje pałac (dwór) właściciela wsi Załęże.
W tym czasie zabudowania wschodniej części Załęża skupiały się głównie wokół dawnej kuźnicy załęskiej przy której w 1823 r. John Baildon wybudował pudlingarnię (hutę do wytopu żelaza), czyli późniejszą Hutę Baildon. Po jego śmierci w 1846 roku Huta Baildon wraz z 4 piecami pudlowymi opalanymi węglem i walcownią żelaza sztabowego przeszła na własność mieszczan J. Domsa i A. Wenzla. W 1854 roku Huta Baildon zatrudniała 180 robotników i wytwarzała rocznie 36 tys. cetnarów wyrobów walcowanych. W następnym okresie jej produkcja zaczęła spadać i w latach 1863 – 1864 hutę wygaszono. W 1865 roku nieczynną Hutę Baildon kupił ojciec gliwickiego przemysłu – August Wilhelm Hegenscheidt i od tej pory wszystkie jej wyroby sygnowane były znakiem BHH (Baildon Hiitte Hegenscheidt).
August Wilhelm Hegenscheidt wybudował dla swoich patronackie osiedle familoków, które dziś jeszcze można odnaleźć w końcowym odcinku ulicy Pośpiecha. W 1867 roku w jego pobliżu Czwiklicer uruchomił pierwszą na Górnym Śląsku fabrykę mydła (dziś Pollena – Sawona).
Mapa z 1880 r. (Spezialkarte der Oberschlesischen Bergrevier) pokazuje zmodernizowaną, główną drogę Załęża – Dorfstrasse (dziś ul. Gliwicka). Przy dzisiejszej ul. Pośpiecha widoczny jest murowany gościniec Grünfeld, a na południe od niego znajduje się osiedle pracowników huty Baildon (Kolonia Hegensscheidta). Przy Dorfstrasse widoczne są również zabudowania dwóch szkół
W swej monografii „Załęże” Ludwik Musioł tak opisał ówczesny wygląd Załęża: Przez Załęże prowadziła wiejska droga, która tylko od północy była zabudowana luźno stojącymi chałupami niezależnych załęskich gospodarzy. Były to parterowe domy kryte gontem lub słomą. W stronę południa widok zasłaniał nasyp kolejowy, a dalej była Hałda (Załęska Hałda) z dymiącymi kominami cynkowni i kopalni Charlotte. W samej wsi górowały zabudowania folwarku z „zamkiem”, za którym w kierunku na zachód było jeszcze tylko jedno gospodarstwo, a dalej ciągnęły się pola. Na północy znajdował się dawny staw kuźniczy z hutą Baildon. Drugi staw rozciągał się od grobli aż do rynku w Katowicach. Domy we wsi należały do dawnych półsiodłaków, których było 25. Na Załęskiej Hałdzie było 35 domów, których część była własnością kopalni, a część huty i małorolnych chałupników. Kilka gospodarstw rolnych było też na Obrokach. Przez groblę stawu załęskiego (przy dzisiejszej ulicy Żelaznej) prowadziła jedyna droga w stronę Dębu, a pierwsze domy w Katowicach rozpoczynały się dopiero w połowie dzisiejszej ulicy 3-go Maja. W tym czasie w Załężu było już dużo ludności robotniczej, która mieszkała kątem u gospodarzy jako tak zwani kwaternicy. Jednak rolniczy charakter wsi nie był jeszcze zatarty.
Powyższy fragment mapy z 1902 r. pokazuje rozbudowę Załęża wzdłuż ulic: Bismarckstrasse ( dziś ul. Bocheńskiego), Schaffgotschstrasse ( dziś ul. Pokoju), Reckestrasse (dziś ul. Wiśniowa) oraz będącej jeszcze w planach Querstrasse (dziś ul. Lisa). Przy Dorfstrasse (dziś ul. Gliwicka) oprócz dwóch szkół widoczne są dwa Schlafhause (hotele robotnicze) przeznaczone dla pracowników kopalni Kleofas. Kolejny Schlafhaus znajdujący się przy Querstrasse (dziś ul. Lisa 6-8) – był bazą noclegową dla budowniczych załęskich familoków. Na północ od Dorfstrasse(w przedłużeniu Reckestrasse) wybudowano pierwszy w Załężu Backhaus (piekarnię), który pełnił również rolę pralni i łaźni. Na wschód od Dworu pośród gęstej zabudowy widać między innymi: budynek poczty, budynek gminy, więzienie, dwa budynki szkolne, kościół, oraz ul. Kaiser Wilhelmstrasse ( dziś ul. Janasa).
Skąd wzięły się pieniądze na tak szeroko zakrojoną rozbudowę Załęża? Zapraszamy na nowe artykuły o ziemiach Załęskich od września 2019 r.
Zanim odpowiem na to pytanie przypomnę, że do załęskiego Dworu należały również dobra ziemskie ciągnące się w kierunku zachodnim aż pod granicę z Wielkimi Hajdukami (dziś Chorzów Batory) w granicach których znajdował się folwark Obroki, w którym dawniej hodowano merynosy.
A teraz wracamy do naszego pytania.
Pieniądze na rozbudowę Załęża wyłożyła spółka spadkobierców Gieszego – Georg Giesche’s Erben, która po ostrej zimie na przełomie 1879/1880 roku zainteresowała się nieczynną kopalnią Kleofas (Cleophas Grube) i w 1880 roku, za 1?350?000 marek kupiła ją od spadkobierczyni Karola Goduli – Joanny Gryzik (późniejszej hrabiny Schaffgotsch). Ponieważ czas naglił, jeszcze tego samego roku na kopalnianym nadaniu „Zur Gottes Gnade” wyznaczono miejsca pod budowę szybów Walter (FII) i Recke (FIII). W 1883 r. spółka „Georg von Giesche Erben” wykupiła również zadłużone dobra załęskie od Karola Wernera i przystąpiła do budowy swojej siedziby w załęskim Dworze.
Docelowo kopalnia miała wydobywać ponad miliona ton węgla rocznie, przy zatrudnieniu około trzech tysięcy pracowników. Tylu pracowników trudno było by znaleźć wśród ówczesnych mieszkańców Załęża, należało ich zatem sprowadzić z zewnątrz. Dla sprowadzanych pracowników wybudowano więc dwa „Schlafhause” (domy sypialne) zlokalizowane w rejonie skrzyżowania dzisiejszych ulic Wiśniowej i Gliwickiej. Były to takie współczesne Domamy Górnika, które traktowano jako lokum przejściowe. Licząc się w przyszłości z masowym napływem do Załęża całych rodzin, na przełomie 1899/1900 roku przystąpiono do budowy osiedla kopalnianych familoków. Osiedle zlokalizowano w przestrzeni pomiędzy ulicami Bismarckstrasse (dziś ul. Bocheńskiego) i Bergmanstrasse (dziś. ul Wiśniowa), znajdującej się na obszarze wykupionych dóbr ziemskich. Na owe czasy familoki były domami nowoczesnymi, ubikacje posiadały wodne spłuczki, a na każdym piętrze znajdowały się krany z bieżącą wodą oraz zlewy na wodę brudną. Skanalizowanie familoków wymagało wybudowania od podstaw całej infrastruktury kanalizacyjnej wraz z oczyszczalnią ścieków. Przy tej okazji przebudowano również przestarzałą infrastrukturę drogową Załęża. Po przebudowie główna droga Załęża zmieniła nazwę z Dorfweg (drogi wiejskiej ) na Dorfstasse (ulica wiejska), a wkrótce nazwano ją Moltkestrasse. W 1898 r. po Moltkestrasse przejechał pierwszy tramwaj elektryczny, który przez Załęże połączył Katowice z Wielkimi Hajdukami (dziś Chorzów Batory).
Do 1862 r. Kleofas Karola Goduli prowadził wydobycie węgla po zachodniej stronie Bismarckstrasse (dzisiejszej ulicy Bocheńskiego) na wysokości dzisiejszego szybu Wschodniego. Węgiel do odbiorcy przewożony był furmankami obsługiwanymi przez tak zwanych wekturantów (wozaków). Wydajność takiego transportu była bardzo mała, co wprost przekładało się na wielkość wydobycia. Większość węgla kierowano do pobliskiej huty Baildon i sierocińca w Bogucicach. Po kupieniu nieczynnej kopalni Kleofas przez spółkę Georg von Gesche’s Erben nową, głębinową kopalnię usytuowano w pobliżu torów kolejowych. Dzięki temu można było węgiel z Załęża transportować na zachód w kierunku Wrocławia, względnie na wschód do granicy państwa Pruskiego (Mysłowic). Wystarczyło jedynie wybudować przy kopalni bocznicę kolejową i włączyć ją do istniejącej linii kolejowej.
Pozdrawia redaktor Ginter z Portalu Nasze Witosa-Załęże.
W roku 1900 wyraźnie widoczny był już olbrzymi postęp, jakiego Załęże dokonało pod koniec XVIII w. przeobrażając się z gminy rolniczej w przemysłową.
Jego uwieńczeniem było wybudowanie kościoła pod wezwaniem św. Józefa patrona od szczęśliwej śmierci.
W Załężu było to tak wielkie święto, że dziatwa szkolna otrzymała dwa dni wolnego od zajęć.
Do dziś zachował się opis tych uroczystości sporządzony przez Franciszka Wyleżoła – nauczyciela i pierwszego (przez 41 lat) organistę parafii załęskiej.
Poniższy fragment tego opisu pochodzi z jego opracowania: „Die Kirchenweihe Und Einfiihrung des Pfarrers Kubis AM 8 Nov.1900:
Odłączona obecnie od macierzystej gminy w Bogucicach gmina kościelna Załęże obchodziła dziś przy udziale całej ludności dzień poświęcenia zbudowanego pośrodku wsi wspaniałego kościoła.
Wieś przyoblekła się z tego powodu w bogaty strój świąteczny.
Girlandy i choinki ustawiono na ulicach. Na kilku bramach powitalnych widniały stosowne napisy. Tysiączne rzesze z bliska i z daleka oczekiwały na uroczystości.
Na krótko przed godziną 9-tą zjawili się przed kościołem zaproszeni goście honorowi, wśród nich:
– generalny dyrektor, radca górniczy Bernhardi
– starosta katowicki Gerlach
– inspektor szkolny Kolbe i kilku naczelników gmin.
Górnicy w mundurach z kopalni „Kleofas” utrzymywali porządek.
Krótko po godz. 9-tej przedstawiciele gminy kościelnej ustawili się w pochodzie, aby oczekiwanego swego duszpasterza w procesji wprowadzić do kościoła.
Przy bramie chór nauczycieli powitał pieśnią nowego duszpasterza a córeczka kupca Stanisławskiego wygłosiła do proboszcza Kubisa wierszyk okolicznościowy.
Bene dykcja kościoła
Teraz przystąpiono do bene dykcji nowego kościoła od zewnątrz, czego dokonał dziekan Victor Schmidt z Katowic.
Po bene dykcji wnętrza kościoła zapełnił się nowy kościół rzeszą wiernych.
Wprowadzenie proboszcza …
Tu nastąpiło teraz wprowadzenie w urząd nowego duszpasterza – księdza proboszcza, którym został Niemiec Joseph Kubis, dotychczasowy starszy wikary w Opolu.
Proboszcz Bogucki ks. Skowronek wygłosił przemówienie w języku polskim do parafian. M.in. upomniał wiernych do zachowania wdzięczności dla dobrodziejów kościoła, zwłaszcza dla Gwarectwa Gieschego Spadkobiercy, które właśnie w ten dzień znowu ofiarowało na kościół 10. 000 marek.
Teraz odczytał ks. dziekan dekret ustalenia ks. proboszcza i przemówił do parafian po niemiecku.
Nowy proboszcz ks. Kubis odprawił przy ołtarzu uroczystą sumę z asystą, pierwsza mszę w co dopiero bene dyktowanym kościele.
Po sumie proboszcz Kubis wygłosił do swych parafian kazanie w języku polskim, a następnie kazanie niemieckie.
Uroczystość zakończono odśpiewaniem „Te Deum lauda mus”
Obiad dla gości
Po uroczystościach kościelnych odbył się na wielkiej Sali restauracji Grünfelda obiad dla 200 zaproszonych gości. Przy obiedzie przygrywała orkiestra uczniów szkoły muzycznej Kaschdorfa z Katowic.
Wśród toastów i przemówień wymienić należy przemówienie ks. prob. Skowronka, który dał treściwy pogląd na przebieg budowy kościoła, na trudności, jakie pokonać należało i podkreślił wielkiego duch ofiarności załężan.
Ks. dziekan Schmidt podkreślił w swym przemówieniu wielkie zasługi ks. prob. Skowronka wokoło powstania nowej parafii i nazwał go „duszą tego dzieła”.
Starosta Gerlach nadmienił o zgodnym postępowaniu państwa z kościołem i wzniósł toast za cesarza.
Nowy proboszcz ks. Kubis przyrzekł, że chce pozostać dla swych parafian duszpasterzem godnym i wiernym i zachęcał parafian do częstego udziału w nabożeństwach, aby dzieło i w przyszłości sprowadziło błogosławieństwo Boże na parafię.
Inspektor szkolny zapewnił, że szkoła zawsze pójdzie razem z kościołem i zatroszczy się zwłaszcza o religijne wychowanie dziatwy.”
Jednocześnie z objęciem parafii ks. prob. Joseph Kubis wprowadził się do nowo wybudowanej parafii, gdzie do pomocy gotowe były siostry św. Jadwigi (jadwiżanki), które w liczbie 6 od 4 kwietnia 1899 roku znalazły się w Załężu. Były to: siostra przełożona Eustachia Czardybon oraz siostry Xaweria Gabler, Anastazja Nowotzik, Jukunda Mende, Antonina Ciupka i Antula Olbrich. 30 października 1899 gotowy Dom sióstr jadwiżanek został poświęcony. Umożliwiło to utworzenie w nim domu opieki dla chorych i sierocińca, w którym jeszcze w 1899 roku pod ich opieką znalazło się 40 dzieci. Pół roku później można już było mówić o załęskim klasztorze. W dniu 24 maja 1900 roku ks. Ludwig Skowronek poświęcił w zakonnym budynku kaplicę pw. Serca Jezusowego.
rozdz. 12 Kleofas cz.I
Prześledźmy zatem jak rozbudowywała się kopalnia Kleofas zatrudniająca coraz więcej pracowników , którzy do Załęża przybywali z różnych stron kraju i z zagranicy.
Na przestrzeni 14 lat (1886 – 1900) wydobycie węgla w kopalni Kleofas wzrosło z 2. 515 ton w roku 1886 do 703.940 ton w roku 1900 przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia z 229 do 2076 osób.
Szybko postępujący rozwój robót dołowych coraz częściej powodował problemy z podziemną wentylacją, których nie dało się już rozwiązać jedynie przy pomocy szybów Walter i Recke.
Odległe przodki trzeba było przewietrzać sprężonym powietrzem dostarczanym z powierzchni kopalni.
W 1890 r. przystąpiono do głębienia szybów wentylacyjnych Schwarcenfeld I (Wschodni I) i Cesar (Zachodni).
Pierwszy z nich przewidziany był do przewietrzania wyrobisk w polu wschodnim, a drugi w zachodnim.
W ciągu trzech lat oba szyby osiągnęły swoją docelową głębokość 162 m i 126 m, po czym rozpalono w nich piece do podgrzewania powietrza,
które jako lżejsze unosiło się do góry wymuszając ruch powietrza w podziemnych wyrobiskach górniczych.
Szyby wydechowe były jedynie swego rodzaju kominami odprowadzającymi gorące powietrze, natomiast obieg powietrza pod ziemią regulowano drewnianymi tamami wentylacyjnymi.
W odległych przodkach stosowano wentylację lutniową, zasilaną wentylatorami mechanicznymi o napędzie turbinowym.
W samych przodkach używano wentylatorów ręcznych, popularnie zwanych „młynkami”.
Do przewietrzania pola północnego w 1919 r. wybudowano trzeci szyb wentylacyjny Ulrich (Północny) o głębokości 444 m .
rozdz. 13 Kleofas cz.II
Do 1952 r. oprócz wentylacji używany był również do opuszczania drewna i zjazdu załogi.
Szyby Walter i Recke znajdowały się przy wspólnej bocznicy kolejowej, jednak wydobywały węgiel z różnych rejonów kopalni.
Dlatego wybudowano dla nich oddzielne sortownie, obok których wybudowano wielką kotłownię opalaną miałem węglowym zasilającą wszystkie powierzchniowe maszyny parowe.
W zachodnim skrzydle kotłowni ustawiono kompresor napędzany maszyną parową, do wytwarzania sprężonego powietrza, którym zasilano wszystkie dołowe wiertarki pneumatyczne.
Wkrótce na szybach Walter i Recke ustawiono maszyny wyciągowe i wykonano dwa identyczne budynki szybowe, przez szereg lat wyróżniające kopalnię swym charakterystycznym wyglądem.
W tym samym czasie, do oświetlenia sortowni, na kopalni zainstalowano również pierwszą prądnicę firmy Siemens.
Po wybudowaniu elektrowni, w 1900 r. na kopalni skończyła się dominacja maszyn parowych, które zastąpiono urządzeniami i maszynami o napędzie elektrycznym.
W 1903 r. na szybie Cesar zainstalowano pierwszy wentylator elektryczny, co pozwoliło na zlikwidowanie paleniska i zabudowanie przedziału drabinowego oraz urządzenia do opuszczania drewna.
Na przełomie XIX i XX wieku na kopalni wybudowano pierwsza dużą łaźnię, która istniała do lat 60. XX wieku, po czym została przebudowana na cechownię z biurami sztygarów.
W nowej łaźni, w której w ciągu trzech godzin mogło się przebrać i wykąpać 1400 górników były również pomieszczenia do przechowywania i wietrzenia ubrań roboczych oraz osobne miejsca dla urzędników, nadgórników, gości, kobiet i młodzieży.
Były też pomieszczenia dla sanitariusza, markowni i kantyny.
rozdz. 14 Kleofas cz.III
Postępująca elektryfikacja pozwoliła na instalowanie sprężarek w podziemiach kopalni, co znacznie skróciło długość przewodów zasilających urządzenia napędzane sprężonym powietrzem. Wkrótce też pneumatyczne wiertnice, młotki oraz wiertarki wyeliminowały uciążliwy i mało wydajny sposób wybijania otworów strzałowych tak zwanymi „laskami”. W latach 1908–1909 w kopalni zastosowano pierwsze, elektryczne wiertarki obrotowe, wkrótce też pojawiły się węglowe wiertarki kolumnowe oraz wrębiarki. Szerokie wprowadzenie maszyn urabiających znacznie zwiększyło zapylenie powietrza dlatego w czerwcu 1906 r. policja wydała zarządzenie o obowiązkowym zraszaniu wodą podziemnych wyrobisk chodnikowych. W kopalniach wyznaczono osoby dozoru górniczego dysponujące odpowiednio przeszkolonymi i wyposażonymi pracownikami fizycznymi, którzy w swoich rejonach odpowiadali za codzienne zraszanie wyrobisk chodnikowych. Osoby te zobowiązane były do codziennego składania raportu sztygarowi wentylacji oraz kierownikowi robót górniczych. o stanie zapylenia kontrolowanych wyrobisk. Taka profilaktyka wymagała zbudowania pod ziemią rozległej sieci rurociągów wodnych z przyłączami co 30 m do których można było podpiąć węże strażackie.
W 1911 r. Wyższy Urząd Górniczy we Wrocławiu wydał zezwolenie na uruchomienie na poziomie 444 m przewozu załogi pociągami osobowymi. Oświetlenie elektryczne posiadały wówczas tylko niektóre, stałe miejsca pracy pod ziemią, resztę wyrobisk oświetlano indywidualnymi lampami: karbidowymi lub olejowymi. Aby utrzymać roczne wydobycie, które w 1909 r. przekroczyło milion ton trzeba było przygotować odpowiedni front robót. W tym celu w 1911 r. przystąpiono do budowy kolejnego szybu wentylacyjnego Schwarcenfeld II (Wschodni II) zlokalizowanego około 10 m na zachód od szybu Schwarcenfeld I. W czasie jego głębienia, w 1913 r. po raz pierwszy zastosowano zapalniki elektryczne w miejsce lontu górniczego. W następnym roku szyb Schwarcenfeld II osiągnął już poziom 444 m. Zaczęto nim opuszczać węgiel z poziomu 374 m na poziom 444 m skąd pociągami elektrycznymi dowożono go pod szyb Frankenberg i wydawano na powierzchnię. W 1921 r. w celu zwiększenia przepustowości szybu Frankenberg, w jego zachodnim przedziale uruchomiono elektryczną maszynę wyciągową o maksymalnej prędkości jazdy z urobkiem 10 m/sekundę i udźwigu 5000 kg, która pracowała do lat 70. XX wieku.
rozdz. 15 Kleofas cz.IV
Na początku 1920 roku przystąpiono do generalnej rozbudowy nadszybia i otoczenia szybu Schwarcenfeld II, który w 1922 r. zgłębiono do poziomu 503 m.
Obok nowej wieży wyciągowej powstał murowany budynek szybowy, hala maszyn, hala przetwornic oraz obszerny budynek z salą zborną, biurami sztygarskimi, łaźnią dla załogi, łaźnią dla dozoru, kotłownią i lampiarnią.
Po przebudowie, szybem Schwarcenfeld II zjeżdżała załoga pracująca w przodkach wydobywczych oddziałów Walter-ost (Walter wschód) i Frankenberg-ost (Frankenberg wschód), co znacznie skróciło drogę do tych przodków i zwiększyło efektywny czas pracy.
Podobną rolę w stosunku do pola zachodniego pełniły szyby Cesar (transport drewna) i Ulrich (jazda ludzi).
Obok węgla, kopalnia produkowała spore ilości kamienia. Od 1913 r. składowano go po północnej stronie torów kolejowych.
Na miejsce składowania kamień dowożono kolejką linową zabudowaną pomiędzy sortownią szybu Frankenberg a zwałowiskiem.
Kiedy zabrakło miejsca na składowisku, kamień zaczęto kruszyć na drobniejsze frakcje i dodawać do mieszaniny podsadzkowej.
W tym celu po północnej stronie dzisiejszej ulicy Gliwickiej, w 1922 r. uruchomiono stację kruszenia kamienia, do której przedłużono również kolejkę linową.
Stację kruszenia kamienia ulokowano w pobliżu otworów podsadzkowych (pierwszego, czwartego i piątego).
Od tego czasu kamień z sortowni szybu Frankenberg transportowano bezpośrednio do stacji kruszenia kamienia.
Po skruszeniu, dodawano go do mieszaniny podsadzkowej i otworami podsadzkowymi podawano bezpośrednio do podziemnych wyrobisk górniczych.
Nieco później, na pomoście nad torami kolejowymi urządzono przejście dla ludzi, które mieszkańcom Obroków znacznie skróciło drogę do przystanku tramwajowego.
rozdz. 16 Umeblowanie typowego mieszkania w załęskim familoku.
Wchodząc do kuchni, z lewej strony znajdował się solidny ceglany piec z bratrułą (piekarnikiem) przy którym stała węglarka i niski stołeczek zwany ryczką, dalej były drzwi przez które wchodziło się do izby (pokoju).
Drzwi otwierały się do wewnątrz izby i dzieliły ją na dwie części – widoczną, z oknami umieszczonymi na frontowej ścianie,
i niewidoczną, w której urzadzano sypialnię.
Obok pieca kaflowego stojącego w kącie izby znajdowało się podwójne łoże małżeńskie z dwoma nocnymi stolikami,
a przy ścianie przeciwległej do pieca – czterodrzwiowa szafa.
W centralnym punkcie widocznej części izby stał stół z krzesłami, za którym pod ścianą stała wygodna sofą.
Nad sofą umieszczano duży zegar z kukułką i ślubne zdjęcie oprawione w gustowną ramkę.
W kącie obok sofy stał politurowany wertikoł (szafa-bieliźniarka) a między oknami komoda.
Prawe naroże izby pozostawało wolne ponieważ często wykorzystywano je jako podręczną spiżarkę.
W kuchni, za drzwiami prowadzącymi do izby stało solidne, drewniane łóżko sięgające do frontowej ściany z oknem,
naprzeciw niego znajdował się byfyj (kredens kuchenny), a za nim kolejno: stół kuchenny z dwoma krzesłami,
stojak z miednicą i stągwią na wodę oraz szafka na buty i przybory do ich czyszczenia.
Narożnik za kuchennymi drzwiami zakryty był gustowną zasłoną, za którą chowało się przybory do utrzymywania czystości;
wiadro, szmatę do mycia podłogi, szczotkę do zamiatania, trzepak do dywanów i inne.
Nad stołem wisiała roma (półka) z pojemnikami na cukier, ryż, mąkę, sól, pieprz i inne przyprawy,
pod którą umieszczona była biała, płócienna zawieszka z własnoręcznie wyhaftowanymi napisami:
u Górnoślązaków polskiego ducha – „Szczęść Boże” , natomiast u Górnoślązaków niemieckiego ducha – „Gliick Auff”.
rozdz. 17 Koniec załęskiej sielanki.
Dnia 1 sierpnia 1914 r. o godz. 17.30 w Załężu nadano komunikat o przystąpieniu Prus do wojny z Rosją.
W trakcie poboru do pruskiej armii nie oszczędzono nawet górników kopalni Kleofas,
chociaż wielu z nich było jedynymi żywicielami wielodzietnych rodzin.
Wojna z Rosją toczyła się niedaleko naszych granic powodując perturbacje w zaopatrzeniu ludności w podstawowe artykuły żywnościowe.
Nastroje mieszkańców Załęża zaczęły się radykalizować.
Apogeum niezadowolenia mieszkańców nastąpiło w okresie, kiedy z frontu zaczęły do nich docierać pierwsze wiadomości o poległych i rannych.
Aby udobruchać mieszkańców, w 1916 r. kopalnia wybudowała w Załężu dwa nowe bloki mieszkaniowe(tzw. Neu Bau) oraz drugą piekarnię osiedlową (Backhaus).
Obiekty te powstały na Bauplatzu (parceli budowlanej), pomiędzy ulicami Schaffgottstrasse (dziś. Pokoju) i Halderstrasse (dziś Bocheńskiego).
Jednak nic już nie było w stanie uspokoić mieszkańców, demonstracje rozlały się na całe Załęże doprowadzając do zawieszenia nauki w szkołach powszechnych.
Ten bunt mieszkańców Załęża spotęgował efekt strajku górników Kleofasa,
walczących o zrównanie swoich zarobków z zarobkami górników Giesche Grube (kop. Wieczorek) należącej do tej samej spółki.
Rozruchy załęskie zbiegły się z tragedią jaka rozegrała się przed kop. Mysłowice, którą Maksymilian Iksal wykorzystał do wywołania w nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 r.
I Powstania Śląskiego. Załężanie zajęci swoimi sprawami nie odpowiedzieli na jego apel za to przy cmentarzu przy ul. Brackiej z oddziałami niemieckimi starli się powstańcy z Dębu.
Walka nie trwała długo, Niemcy szybko ściągnęli posiłki i zmusili powstańców do wycofania się do Sosnowca,
gdzie wchłonął ich załęski oddział Polskiej Organizacji Wojskowej Teodora Dutka – założyciela i szefa załęskich struktur P.O.W.
rozdz. 18
Do swoich domów powstańcy wrócili dopiero po amnestii ogłoszonej na podstawie polsko – niemieckiej umowy, w sprawie amnestii w stosunku do uczestników walk w sierpniu 1919 r., którą w dniu 25 października 1919 r. w Berlinie wynegocjował Wojciech Korfanty wspólnie z polskim, socjalistycznym posłem Hermanem Damianem.
Po zakończeniu I Wojny Światowej kwestią sporną pomiędzy Niemcami i Polską było terytorium Górnego Śląska. Wobec braku porozumienia, o jego losie zadecydować miał plebiscyt. Nad jego prawidłowym przebiegiem czuwać miała Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa Górnego Śląska oraz wojska alianckie (Francuzi, Brytyjczycy i Włosi), pod dowództwem francuskiego generała Jules’a Victora Dratiera. Powołano również Komisje Plebiscytowe – Polską z siedzibą w Bytomiu i Niemiecką z siedzibą w Katowicach. W styczniu 1920 r. wojska alianckie przejęły z rąk Niemców nadzór na terytorium plebiscytowym, do pilnowania porządku powołano również Policęi Bezpieczeństwa (Sicgerhetspolicei – SiPo),nad która kontrolę sprawowała niemiecka administracja cywilna. Policja ta zastąpiła znienawidzony Grenschutz jednak od samego początku stała się celem polskich ataków. Już wiosną 1920 r. Polski Komitet Plebiscytowy żądał, by część funkcjonariuszy niemieckich zastąpić polakami. Po licznych rozruchach, w kwietniu 1920 r. francuski generał Le Rond postanowił na nowo sformułować policję plebiscytową z rodowitych Górnoślązaków oraz niewielkiej ilości niemieckich funkcjonariuszy SiPo. Wstępna decyzja w tej sprawie zapadła już w pierwszej dekadzie lipca 1920 r.
rozdz. 19
Pogarszająca się sytuacja gospodarcza coraz bardziej radykalizowała postawy ludzi zatrudnionych w górnośląskim przemyśle doprowadzając w dniach 10 – 11 maja do wybuchu strajku generalnego. W dniu 17 sierpnia 1920 r. rozruchy objęły Katowice, gdzie niemieccy bojówkarze w bestialski sposób zamordowali dra Mielęckiego i splądrowali katowicki Komitet Plebiscytowy. Te dramatyczne przypadki mogły stać się zarzewiem kolejnego powstania jednak sprzeciwiło się temu Dowództwo Główne POW GŚl. oraz Wydział Plebiscytowy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Dlatego 17 sierpnia 1920 r. zarówno stronnictwa polskie jak i związki zawodowe wzywały do zachowania spokoju. Do powstania dążył natomiast komendant POW w powiecie katowickim kol. Walenty Fojkis chcący powstrzymać Niemców przed dalszymi atakami. W tej sytuacji powstanie wybuchło dopiero 18 sierpnia 1920 roku, a od czerwca strajkowały już kopalnie. Całość wyglądała na masowy bunt mieszkańców Górnego Śląska. W tym samym czasie trwało już powstanie w Katowicach, do zneutralizowania którego ściągnięto francuskie wozy pancerne i w centrum Katowic wprowadzono godzinę policyjną. Uwzględniając zaistniałą sytuację, 17 sierpnia 1920 roku Międzysojusznicza Komisja Rozjemcza i Plebiscytowa ogłosiła, powstanie nowej polsko – niemieckiej policji plebiscytowej.
Rozruchy nie ominęły również Załęża, jednak tym razem załężanie byli już lepiej przygotowani. Do walk w okolice Zaborza wyruszyli pod własnym sztandarem, który z okazji pierwszej rocznicy powstania Państwa Polskiego ufundował załęski oddział Górniczego Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Pobici przez przeważające siły wroga w popłochu uciekali z pola walki i do Załęża wrócili bez sztandaru. Po latach zgubiony sztandar odnaleziono na strychu jednego z załęskich familoków. Prawdopodobnie schował go tam mieszkaniec Zaborza, który po podziale Górnego Śląska przybył na stronę polską i zamieszkał w Załężu. Jako sukces tego powstania podaje się wyeliminowanie znienawidzonej policji SIPO i zastąpienie jej mieszanymi, polsko-niemieckimi patrolami APO oraz wprowadzenie języka polskiego do szkół i urzędów.
rozdz. 20
Po burzliwej, a czasami wręcz brutalnej kampanii z obu stron, w dniu 20 marca 1920 r. przeprowadzono plebiscyt. Nad jego prawidłowym przebiegiem czuwała Międzysojusznicza Komisja Rozjemcza. Po podliczeniu okazało się, że 40,4 procent głosów oddano za Polską, a 59,5 procent za Niemcami; w Załężu stosunek ten wynosił 45,6 do 54,4 procent. Korfanty nie zgodził się z tymi wynikami, wywołał III powstanie i ogłosił się jego dyktatorem.
Niżej przytoczony opis szlaku bojowego Kompanii Załęskiej odnalazłem w dokumentach Marii Sobczyk, uczestniczki trzech powstań śląskich.
Zgodnie z rozkazem dowództwa III powstania, komendant załęskiej placówki z ramienia POW Józef Sapa zarządził 2 maja o godzinie 22.00 zbiórkę powstańców w załęskim lesie, w pobliżu restauracji „Gintrów” na Załęskiej Hałdzie.
O wyznaczonej godzinie przybyło 80–90 osób, wśród których byli: członkowie zakonspirowanej Polskiej Organizacji Wojskowej, członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, członkowie Centralnego Związku Zawodowego, członkowie PPS oraz członkowie Związku Zawodowego Górników i Towarzystwa Śpiewu „Halka”. Maria dziwiła się, że choć na zbiórkę przyszło tak mało powstańców, reprezentowali oni tak wiele różnorodnych organizacji, że wyglądało to, jakby każdy z nich przyszedł pilnować interesów swojej własnej organizacji. Upoważniony komendant, kol. Szlachta, po krótkim przemówieniu i sprawdzeniu obecnych, przyjął od nich przysięgę, po czym wymaszerowali w szyku bojowym przez las do Radoszowa, gdzie we wczesnych godzinach rannych otrzymali broń. Były to rosyjskie, francuskie i niemieckie karabiny oraz francuskie i niemieckie granaty ręczne. Kilkudziesięciu powstańców załadowano na samochody ciężarowe i podwieziono do Wirku, a pozostali ruszyli marszem za nimi.
rozdz. 21
W Wirku miejscowa kompania powstańcza od godziny drugiej prowadziła już zacięte walki z niemiecką żandarmerią zgromadzoną w oberży hutniczej. Około piątej nad ranem, po przybyciu pierwszego oddziału Kompanii Załęskiej, wycofano kompanię miejscową, wprowadzając do walki powstańców z Załęża, którzy z marszu zaatakowali przeciwnika granatami ręcznymi. Po tym ataku z oberży wywieszono białą flagę, a powstańcy pewnie weszli do środka, gdzie zostali przywitani zdradzieckim ogniem karabinów maszynowych. W wyniku ostrzału zginęli kol. kol. Stefan Ziętek i Edward Pałka, a kilkunastu powstańców zostało rannych. Trafili oni pod opiekę pododdziału sanitarnego, w którym Maria była pielęgniarką. Po wykonaniu zadania, 3 maja 1920 r. kompania wróciła nad ranem do Załęża. W tym samym dniu wymaszerowała ponownie do Wirku, ponieważ tam wyznaczono miejsce zbiórki baonu. W Wirku Kompania Załęska otrzymała nowe uzbrojenie składające się z jednolitych, niemieckich karabinów „Mauser”, lekkich karabinów maszynowych i bagnetów.
W Wirku kompania liczyła już 220 ludzi i składała się: z trzech plutonów powstańczych (I i II tworzyli powstańcy z Załęża, a III – z Załęskiej Hałdy), obsługi taborów, dwóch drużyn lekkich karabinów maszynowych oraz orkiestry kopalni Kleofas pod batutą Wicharego. Jednostka została wcielona jako I kompania szturmowa do II baonu I pułku wojsk powstańczych i w dniu 3 maja wymaszerowała z Wirka do Gliwic z zamiarem zdobycia parowozowni i taboru kolejowego, jednak na interwencję Komisji Alianckiej została wycofana do Zabrza.
4 maja II baon, w składzie którego była załęska kompania, wyruszył do Łabęd i po przybyciu na miejsce rozlokował się w pobliżu dworca. 5 maja baon załadowano na pociąg i przewieziono do stacji Sławęcice. Po wyładowaniu się, baon został w czasie biwaku zaatakowany pomiędzy miejscowościami Blachownia i Modary. Kompania natychmiast ruszyła do ataku i napotkała na ogień zaporowy z kierunku Nowa Wieś – Kędzierzyn, prowadzony przez regularne oddziały wojsk włoskich, oraz zza Kłodnicy, skąd strzelały oddziały niemieckie. Podczas walk, które toczyły się od godziny 8.00 do 15.00, Niemcy rzucili nowe oddziały od strony toru kolejowego Sławęcice – Kędzierzyn. Mimo brawurowych ataków, do czasu zluzowania kompanii nie udało się dotrzeć do Kędzierzyna, chociaż jej działania wspomagały samochody pancerne „Walerusa”, które też nie potrafiły sforsować wspólnych, włosko-niemieckich linii obronnych. Był to pierwszy bój kompanii w otwartym polu i od razu został opłacony śmiercią oficera baonowego, kol. Kłakusa, oraz śmiercią kol. Szopy. Kolejnych 14 powstańców zostało rannych, z których kol. Slupina zmarł na skutek odniesionych ran. Po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu stanu przez doświadczonych żołnierzy i byłych hallerczyków z Załęża kompania wyruszyła do Jakobswalde, podczas gdy Maria odwoziła do Załęża rannych i 20 najmłodszych powstańców, których ze względu na wiek odesłano do domu.
7 maja o godzinie 13.00 Kompania Załęska, wraz z kompaniami z Kochłowic, Halemby i Nowej Wsi, zajęła stanowiska wypadowe wzdłuż kolei na Stare Koźle i Kędzierzyn, gdzie mieścił się ważny węzeł kolejowy. O godz. 15.00 rozpoczęła się bitwa, w wyniku której wymienione kompanie, mimo huraganowego ognia erkaemów i lekkiej artylerii niemieckiej, zdobyły Stare Koźle, Pogorzelec, Brzezie i Kędzierzyn od strony południowej, co utworzyło zwarty front od Odry do Kędzierzyna–Januszkowic i pozwoliło nawiązać łączność z oddziałami, które zdobyły Kędzierzyn z prawej strony toru kolejowego i Blachowni. Cały Kędzierzyn został zdobyty w późnych godzinach wieczornych, przy wsparciu pociągu pancernego. Niemcy, opuszczając stanowiska w popłochu, zostawiali broń i amunicję, dzięki czemu powstańcy zdobyli m.in. siedem cekaemów i osiem elkaemów.
rozdz. 22
W „Marzeniach i zdarzeniach”, zamieszczonych na łamach „Polonii”, Korfanty w ten sposób opisuje to wydarzenie:
„Po zajęciu przystani kozielskiej oddziały powstańców rzuciły się na znajdujące się tam składy żywności, należące do Komisji Międzysojuszniczej, oraz na wielkie magazyny spirytusu. Apetyt powstańców był tak wielki, że wyrządzone szkody oszacowano na 3 i pół miliona marek niemieckich, z czego 2 miliony musiała pokryć Naczelna Władza powstańcza. Najbardziej obrotny w zmaganiach ze spirytusem okazał się drogerzysta z Zabrza, Franciszek Długiewicz, który po podziale Górnego Śląska przeprowadził się do Załęża”.
Po jednodniowym postoju w Pogorzelcu, w dniach 11 i 12 maja kompania przejęła pozycje w Kłodnicy, a 13 maja w Koźlu Przystani i wzdłuż brzegu Odry łącznie z mostem kolejowym, na którym zatknięto polski sztandar niesiony z Załęża. Kiedy powstańcy Kompanii Załęskiej pełnili straż na moście i wzdłuż Odry, na jej drugim brzegu znajdowały się oddziały włoskie i niemieckie, z którymi poprzednio walczyli pod Blachownią. Wraz z zajęciem pozycji na Odrze osiągnięto strategiczne cele postawione przez grupę południowo-wschodnią II dywizji wojsk powstańczych.
rozdz. 22
Od 13 do 21 maja kompania pełniła straż nad Odrą. 21 maja I drużyna I plutonu Kompanii Załęskiej otrzymała rozkaż wysadzenia mostu. Jego zaminowanie trwało od godziny trzeciej do szóstej, po czym o zamiarze wysadzenia mostu powiadomiono wojsko włoskie, które wycofało się na oddaloną pozycję za Odrę. Most wysadzono 21 maja o godzinie 6.15. i odtąd oddziały niemieckie nie mogły już przemieszczać się pociągami pancernymi przez Odrę, co miało wielkie znaczenie w czasie ataku na polskie pozycje. Po wykonaniu zadania zarządzono reorganizację wojsk powstańczych, podczas której Kompania Załęska, która dotąd była I kompanią szturmową I pułku, została przemianowana na III kompanię tego samego pułku.
W tym samym dniu, tj. 21 maja, kompania opuściła pozycje nad Odrą i pomaszerowała do miejscowości Raszowy–Rokicz, gdzie zakwaterowany był II baon. W następnym dniu kompania przemieściła się do Rozwady, skąd o godzinie 4 rano wymaszerowała, aby powstrzymać natarcie niemieckich oddziałów. Od tego dnia Kompania Załęska walczyła codziennie, gdyż rozpoczęła się wielka ofensywa niemiecka. Najpierw przeszła do kontrataku, po wycofujących się w nieładzie kompaniach V pułku bytomskiego, a następnie przystąpiła do natarcia w kierunku miejscowości Krempa, gdzie wbiła się klinem w front i nawiązała łączność z bocznymi oddziałami wojsk powstańczych.
Oddziały niemieckie wyposażone były jak regularne wojsko i miały wsparcie artylerii. Po ciężkiej walce i cofnięciu się prawego skrzydła wojsk powstańczych, Kompania Załęska wycofała się na pozycje Zdzieszowice, Leśnica, Lichynia, Zalesie i Stary Ujazd, gdzie utworzyła linię obronną. W czasie wycofywania się kompania pierwszy raz otrzymała wsparcie polskiej artylerii, co pozwoliło, po ciężkich bojach, odrzucić wroga na nowo utworzonym froncie.
W dniach 1 i 2 czerwca Kompania Załęska stoczyła ostatnie walki z Niemcami pod Lechninami, Zalesiem i Sławęcicami. Szczególnie ciężkie boje toczyła o Zalesie, które zdobywała trzy razy w ciągu dnia. 4 czerwca pomiędzy walczące fronty wkroczyły wojska alianckie i kiedy wszelkie walki ustały, Kompania Załęska otrzymała rozkaz wycofania się do Rudzieńca, a od 6 czerwca odpoczywała już w Wielkich Hajdukach. Jednak odpoczynek nie trwał długo, ponieważ jeszcze w czerwcu kompania walczyła z niemieckimi oddziałami zamkniętymi w Bytomiu. Demobilizacja Kompanii Załęskiej nastąpiła 10 czerwca 1921 r. Oprócz dzielności, kompania wykazała duże zdyscyplinowanie, ponieważ w całym okresie jej działań nie zanotowano żadnego przestępstwa z udziałem jej członków.
Prześledźmy zatem jak rozbudowywała się kopalnia Kleofas zatrudniająca coraz więcej pracowników , którzy do Załęża przybywali z różnych stron kraju i z zagranicy.
Na przestrzeni 14 lat (1886 – 1900) wydobycie węgla w kopalni Kleofas wzrosło z 2. 515 ton w roku 1886 do 703.940 ton w roku 1900 przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia z 229 do 2076 osób.
Szybko postępujący rozwój robót dołowych coraz częściej powodował problemy z podziemną wentylacją, których nie dało się już rozwiązać jedynie przy pomocy szybów Walter i Recke.
Odległe przodki trzeba było przewietrzać sprężonym powietrzem dostarczanym z powierzchni kopalni.
W 1890 r. przystąpiono do głębienia szybów wentylacyjnych Schwarcenfeld I (Wschodni I) i Cesar (Zachodni).
Pierwszy z nich przewidziany był do przewietrzania wyrobisk w polu wschodnim, a drugi w zachodnim.
W ciągu trzech lat oba szyby osiągnęły swoją docelową głębokość 162 m i 126 m, po czym rozpalono w nich piece do podgrzewania powietrza,
które jako lżejsze unosiło się do góry wymuszając ruch powietrza w podziemnych wyrobiskach górniczych.
Szyby wydechowe były jedynie swego rodzaju kominami odprowadzającymi gorące powietrze, natomiast obieg powietrza pod ziemią regulowano drewnianymi tamami wentylacyjnymi.
W odległych przodkach stosowano wentylację lutniową, zasilaną wentylatorami mechanicznymi o napędzie turbinowym.
W samych przodkach używano wentylatorów ręcznych, popularnie zwanych „młynkami”.
Do przewietrzania pola północnego w 1919 r. wybudowano trzeci szyb wentylacyjny Ulrich (Północny) o głębokości 444 m .
Do 1952 r. oprócz wentylacji używany był również do opuszczania drewna i zjazdu załogi.
Szyby Walter i Recke znajdowały się przy wspólnej bocznicy kolejowej, jednak wydobywały węgiel z różnych rejonów kopalni.
Dlatego wybudowano dla nich oddzielne sortownie, obok których wybudowano wielką kotłownię opalaną miałem węglowym zasilającą wszystkie powierzchniowe maszyny parowe.
W zachodnim skrzydle kotłowni ustawiono kompresor napędzany maszyną parową, do wytwarzania sprężonego powietrza, którym zasilano wszystkie dołowe wiertarki pneumatyczne.
Wkrótce na szybach Walter i Recke ustawiono maszyny wyciągowe i wykonano dwa identyczne budynki szybowe, przez szereg lat wyróżniające kopalnię swym charakterystycznym wyglądem.
W tym samym czasie, do oświetlenia sortowni, na kopalni zainstalowano również pierwszą prądnicę firmy Siemens.
Po wybudowaniu elektrowni, w 1900 r. na kopalni skończyła się dominacja maszyn parowych, które zastąpiono urządzeniami i maszynami o napędzie elektrycznym.
W 1903 r. na szybie Cesar zainstalowano pierwszy wentylator elektryczny, co pozwoliło na zlikwidowanie paleniska i zabudowanie przedziału drabinowego oraz urządzenia do opuszczania drewna.
Na przełomie XIX i XX wieku na kopalni wybudowano pierwsza dużą łaźnię, która istniała do lat 60. XX wieku, po czym została przebudowana na cechownię z biurami sztygarów.
W nowej łaźni, w której w ciągu trzech godzin mogło się przebrać i wykąpać 1400 górników były również pomieszczenia do przechowywania i wietrzenia ubrań roboczych oraz osobne miejsca dla urzędników, nadgórników, gości, kobiet i młodzieży.
Były też pomieszczenia dla sanitariusza, markowni i kantyny.
Postępująca elektryfikacja pozwoliła na instalowanie sprężarek w podziemiach kopalni, co znacznie skróciło długość przewodów zasilających urządzenia napędzane sprężonym powietrzem. Wkrótce też pneumatyczne wiertnice, młotki oraz wiertarki wyeliminowały uciążliwy i mało wydajny sposób wybijania otworów strzałowych tak zwanymi „laskami”. W latach 1908–1909 w kopalni zastosowano pierwsze, elektryczne wiertarki obrotowe, wkrótce też pojawiły się węglowe wiertarki kolumnowe oraz wrębiarki. Szerokie wprowadzenie maszyn urabiających znacznie zwiększyło zapylenie powietrza dlatego w czerwcu 1906 r. policja wydała zarządzenie o obowiązkowym zraszaniu wodą podziemnych wyrobisk chodnikowych. W kopalniach wyznaczono osoby dozoru górniczego dysponujące odpowiednio przeszkolonymi i wyposażonymi pracownikami fizycznymi, którzy w swoich rejonach odpowiadali za codzienne zraszanie wyrobisk chodnikowych. Osoby te zobowiązane były do codziennego składania raportu sztygarowi wentylacji oraz kierownikowi robót górniczych. o stanie zapylenia kontrolowanych wyrobisk. Taka profilaktyka wymagała zbudowania pod ziemią rozległej sieci rurociągów wodnych z przyłączami co 30 m do których można było podpiąć węże strażackie.
W 1911 r. Wyższy Urząd Górniczy we Wrocławiu wydał zezwolenie na uruchomienie na poziomie 444 m przewozu załogi pociągami osobowymi. Oświetlenie elektryczne posiadały wówczas tylko niektóre, stałe miejsca pracy pod ziemią, resztę wyrobisk oświetlano indywidualnymi lampami: karbidowymi lub olejowymi. Aby utrzymać roczne wydobycie, które w 1909 r. przekroczyło milion ton trzeba było przygotować odpowiedni front robót. W tym celu w 1911 r. przystąpiono do budowy kolejnego szybu wentylacyjnego Schwarcenfeld II (Wschodni II) zlokalizowanego około 10 m na zachód od szybu Schwarcenfeld I. W czasie jego głębienia, w 1913 r. po raz pierwszy zastosowano zapalniki elektryczne w miejsce lontu górniczego. W następnym roku szyb Schwarcenfeld II osiągnął już poziom 444 m. Zaczęto nim opuszczać węgiel z poziomu 374 m na poziom 444 m skąd pociągami elektrycznymi dowożono go pod szyb Frankenberg i wydawano na powierzchnię. W 1921 r. w celu zwiększenia przepustowości szybu Frankenberg, w jego zachodnim przedziale uruchomiono elektryczną maszynę wyciągową o maksymalnej prędkości jazdy z urobkiem 10 m/sekundę i udźwigu 5000 kg, która pracowała do lat 70. XX wieku.
Na początku 1920 roku przystąpiono do generalnej rozbudowy nadszybia i otoczenia szybu Schwarcenfeld II, który w 1922 r. zgłębiono do poziomu 503 m.
Obok nowej wieży wyciągowej powstał murowany budynek szybowy, hala maszyn, hala przetwornic oraz obszerny budynek z salą zborną, biurami sztygarskimi, łaźnią dla załogi, łaźnią dla dozoru, kotłownią i lampiarnią.
Po przebudowie, szybem Schwarcenfeld II zjeżdżała załoga pracująca w przodkach wydobywczych oddziałów Walter-ost (Walter wschód) i Frankenberg-ost (Frankenberg wschód), co znacznie skróciło drogę do tych przodków i zwiększyło efektywny czas pracy.
Podobną rolę w stosunku do pola zachodniego pełniły szyby Cesar (transport drewna) i Ulrich (jazda ludzi).
Obok węgla, kopalnia produkowała spore ilości kamienia. Od 1913 r. składowano go po północnej stronie torów kolejowych.
Na miejsce składowania kamień dowożono kolejką linową zabudowaną pomiędzy sortownią szybu Frankenberg a zwałowiskiem.
Kiedy zabrakło miejsca na składowisku, kamień zaczęto kruszyć na drobniejsze frakcje i dodawać do mieszaniny podsadzkowej.
W tym celu po północnej stronie dzisiejszej ulicy Gliwickiej, w 1922 r. uruchomiono stację kruszenia kamienia, do której przedłużono również kolejkę linową.
Stację kruszenia kamienia ulokowano w pobliżu otworów podsadzkowych (pierwszego, czwartego i piątego).
Od tego czasu kamień z sortowni szybu Frankenberg transportowano bezpośrednio do stacji kruszenia kamienia.
Po skruszeniu, dodawano go do mieszaniny podsadzkowej i otworami podsadzkowymi podawano bezpośrednio do podziemnych wyrobisk górniczych.
Nieco później, na pomoście nad torami kolejowymi urządzono przejście dla ludzi, które mieszkańcom Obroków znacznie skróciło drogę do przystanku tramwajowego.
Wchodząc do kuchni, z lewej strony znajdował się solidny ceglany piec z bratrułą (piekarnikiem) przy którym stała węglarka i niski stołeczek zwany ryczką, dalej były drzwi przez które wchodziło się do izby (pokoju).
Drzwi otwierały się do wewnątrz izby i dzieliły ją na dwie części – widoczną, z oknami umieszczonymi na frontowej ścianie,
i niewidoczną, w której urzadzano sypialnię.
Obok pieca kaflowego stojącego w kącie izby znajdowało się podwójne łoże małżeńskie z dwoma nocnymi stolikami,
a przy ścianie przeciwległej do pieca – czterodrzwiowa szafa.
W centralnym punkcie widocznej części izby stał stół z krzesłami, za którym pod ścianą stała wygodna sofą.
Nad sofą umieszczano duży zegar z kukułką i ślubne zdjęcie oprawione w gustowną ramkę.
W kącie obok sofy stał politurowany wertikoł (szafa-bieliźniarka) a między oknami komoda.
Prawe naroże izby pozostawało wolne ponieważ często wykorzystywano je jako podręczną spiżarkę.
W kuchni, za drzwiami prowadzącymi do izby stało solidne, drewniane łóżko sięgające do frontowej ściany z oknem,
naprzeciw niego znajdował się byfyj (kredens kuchenny), a za nim kolejno: stół kuchenny z dwoma krzesłami,
stojak z miednicą i stągwią na wodę oraz szafka na buty i przybory do ich czyszczenia.
Narożnik za kuchennymi drzwiami zakryty był gustowną zasłoną, za którą chowało się przybory do utrzymywania czystości;
wiadro, szmatę do mycia podłogi, szczotkę do zamiatania, trzepak do dywanów i inne.
Nad stołem wisiała roma (półka) z pojemnikami na cukier, ryż, mąkę, sól, pieprz i inne przyprawy,
pod którą umieszczona była biała, płócienna zawieszka z własnoręcznie wyhaftowanymi napisami:
u Górnoślązaków polskiego ducha – „Szczęść Boże” , natomiast u Górnoślązaków niemieckiego ducha – „Gliick Auff”.
Dnia 1 sierpnia 1914 r. o godz. 17.30 w Załężu nadano komunikat o przystąpieniu Prus do wojny z Rosją.
W trakcie poboru do pruskiej armii nie oszczędzono nawet górników kopalni Kleofas,
chociaż wielu z nich było jedynymi żywicielami wielodzietnych rodzin.
Wojna z Rosją toczyła się niedaleko naszych granic powodując perturbacje w zaopatrzeniu ludności w podstawowe artykuły żywnościowe.
Nastroje mieszkańców Załęża zaczęły się radykalizować.
Apogeum niezadowolenia mieszkańców nastąpiło w okresie, kiedy z frontu zaczęły do nich docierać pierwsze wiadomości o poległych i rannych.
Aby udobruchać mieszkańców, w 1916 r. kopalnia wybudowała w Załężu dwa nowe bloki mieszkaniowe(tzw. Neu Bau) oraz drugą piekarnię osiedlową (Backhaus).
Obiekty te powstały na Bauplatzu (parceli budowlanej), pomiędzy ulicami Schaffgottstrasse (dziś. Pokoju) i Halderstrasse (dziś Bocheńskiego).
Jednak nic już nie było w stanie uspokoić mieszkańców, demonstracje rozlały się na całe Załęże doprowadzając do zawieszenia nauki w szkołach powszechnych.
Ten bunt mieszkańców Załęża spotęgował efekt strajku górników Kleofasa,
walczących o zrównanie swoich zarobków z zarobkami górników Giesche Grube (kop. Wieczorek) należącej do tej samej spółki.
Rozruchy załęskie zbiegły się z tragedią jaka rozegrała się przed kop. Mysłowice, którą Maksymilian Iksal wykorzystał do wywołania w nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 r.
I Powstania Śląskiego. Załężanie zajęci swoimi sprawami nie odpowiedzieli na jego apel za to przy cmentarzu przy ul. Brackiej z oddziałami niemieckimi starli się powstańcy z Dębu.
Walka nie trwała długo, Niemcy szybko ściągnęli posiłki i zmusili powstańców do wycofania się do Sosnowca,
gdzie wchłonął ich załęski oddział Polskiej Organizacji Wojskowej Teodora Dutka – założyciela i szefa załęskich struktur P.O.W.
Do swoich domów powstańcy wrócili dopiero po amnestii ogłoszonej na podstawie polsko – niemieckiej umowy, w sprawie amnestii w stosunku do uczestników walk w sierpniu 1919 r., którą w dniu 25 października 1919 r. w Berlinie wynegocjował Wojciech Korfanty wspólnie z polskim, socjalistycznym posłem Hermanem Damianem.
Po zakończeniu I Wojny Światowej kwestią sporną pomiędzy Niemcami i Polską było terytorium Górnego Śląska. Wobec braku porozumienia, o jego losie zadecydować miał plebiscyt. Nad jego prawidłowym przebiegiem czuwać miała Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa Górnego Śląska oraz wojska alianckie (Francuzi, Brytyjczycy i Włosi), pod dowództwem francuskiego generała Jules’a Victora Dratiera. Powołano również Komisje Plebiscytowe – Polską z siedzibą w Bytomiu i Niemiecką z siedzibą w Katowicach. W styczniu 1920 r. wojska alianckie przejęły z rąk Niemców nadzór na terytorium plebiscytowym, do pilnowania porządku powołano również Policęi Bezpieczeństwa (Sicgerhetspolicei – SiPo),nad która kontrolę sprawowała niemiecka administracja cywilna. Policja ta zastąpiła znienawidzony Grenschutz jednak od samego początku stała się celem polskich ataków. Już wiosną 1920 r. Polski Komitet Plebiscytowy żądał, by część funkcjonariuszy niemieckich zastąpić polakami. Po licznych rozruchach, w kwietniu 1920 r. francuski generał Le Rond postanowił na nowo sformułować policję plebiscytową z rodowitych Górnoślązaków oraz niewielkiej ilości niemieckich funkcjonariuszy SiPo. Wstępna decyzja w tej sprawie zapadła już w pierwszej dekadzie lipca 1920 r.
Pogarszająca się sytuacja gospodarcza coraz bardziej radykalizowała postawy ludzi zatrudnionych w górnośląskim przemyśle doprowadzając w dniach 10 – 11 maja do wybuchu strajku generalnego. W dniu 17 sierpnia 1920 r. rozruchy objęły Katowice, gdzie niemieccy bojówkarze w bestialski sposób zamordowali dra Mielęckiego i splądrowali katowicki Komitet Plebiscytowy. Te dramatyczne przypadki mogły stać się zarzewiem kolejnego powstania jednak sprzeciwiło się temu Dowództwo Główne POW GŚl. oraz Wydział Plebiscytowy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Dlatego 17 sierpnia 1920 r. zarówno stronnictwa polskie jak i związki zawodowe wzywały do zachowania spokoju. Do powstania dążył natomiast komendant POW w powiecie katowickim kol. Walenty Fojkis chcący powstrzymać Niemców przed dalszymi atakami. W tej sytuacji powstanie wybuchło dopiero 18 sierpnia 1920 roku, a od czerwca strajkowały już kopalnie. Całość wyglądała na masowy bunt mieszkańców Górnego Śląska. W tym samym czasie trwało już powstanie w Katowicach, do zneutralizowania którego ściągnięto francuskie wozy pancerne i w centrum Katowic wprowadzono godzinę policyjną. Uwzględniając zaistniałą sytuację, 17 sierpnia 1920 roku Międzysojusznicza Komisja Rozjemcza i Plebiscytowa ogłosiła, powstanie nowej polsko – niemieckiej policji plebiscytowej.
Rozruchy nie ominęły również Załęża, jednak tym razem załężanie byli już lepiej przygotowani. Do walk w okolice Zaborza wyruszyli pod własnym sztandarem, który z okazji pierwszej rocznicy powstania Państwa Polskiego ufundował załęski oddział Górniczego Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Pobici przez przeważające siły wroga w popłochu uciekali z pola walki i do Załęża wrócili bez sztandaru. Po latach zgubiony sztandar odnaleziono na strychu jednego z załęskich familoków. Prawdopodobnie schował go tam mieszkaniec Zaborza, który po podziale Górnego Śląska przybył na stronę polską i zamieszkał w Załężu. Jako sukces tego powstania podaje się wyeliminowanie znienawidzonej policji SIPO i zastąpienie jej mieszanymi, polsko-niemieckimi patrolami APO oraz wprowadzenie języka polskiego do szkół i urzędów.
Po burzliwej, a czasami wręcz brutalnej kampanii z obu stron, w dniu 20 marca 1920 r. przeprowadzono plebiscyt. Nad jego prawidłowym przebiegiem czuwała Międzysojusznicza Komisja Rozjemcza. Po podliczeniu okazało się, że 40,4 procent głosów oddano za Polską, a 59,5 procent za Niemcami; w Załężu stosunek ten wynosił 45,6 do 54,4 procent. Korfanty nie zgodził się z tymi wynikami, wywołał III powstanie i ogłosił się jego dyktatorem.
Niżej przytoczony opis szlaku bojowego Kompanii Załęskiej odnalazłem w dokumentach Marii Sobczyk, uczestniczki trzech powstań śląskich.
Zgodnie z rozkazem dowództwa III powstania, komendant załęskiej placówki z ramienia POW Józef Sapa zarządził 2 maja o godzinie 22.00 zbiórkę powstańców w załęskim lesie, w pobliżu restauracji „Gintrów” na Załęskiej Hałdzie.
O wyznaczonej godzinie przybyło 80–90 osób, wśród których byli: członkowie zakonspirowanej Polskiej Organizacji Wojskowej, członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, członkowie Centralnego Związku Zawodowego, członkowie PPS oraz członkowie Związku Zawodowego Górników i Towarzystwa Śpiewu „Halka”. Maria dziwiła się, że choć na zbiórkę przyszło tak mało powstańców, reprezentowali oni tak wiele różnorodnych organizacji, że wyglądało to, jakby każdy z nich przyszedł pilnować interesów swojej własnej organizacji. Upoważniony komendant, kol. Szlachta, po krótkim przemówieniu i sprawdzeniu obecnych, przyjął od nich przysięgę, po czym wymaszerowali w szyku bojowym przez las do Radoszowa, gdzie we wczesnych godzinach rannych otrzymali broń. Były to rosyjskie, francuskie i niemieckie karabiny oraz francuskie i niemieckie granaty ręczne. Kilkudziesięciu powstańców załadowano na samochody ciężarowe i podwieziono do Wirku, a pozostali ruszyli marszem za nimi.
W Wirku miejscowa kompania powstańcza od godziny drugiej prowadziła już zacięte walki z niemiecką żandarmerią zgromadzoną w oberży hutniczej. Około piątej nad ranem, po przybyciu pierwszego oddziału Kompanii Załęskiej, wycofano kompanię miejscową, wprowadzając do walki powstańców z Załęża, którzy z marszu zaatakowali przeciwnika granatami ręcznymi. Po tym ataku z oberży wywieszono białą flagę, a powstańcy pewnie weszli do środka, gdzie zostali przywitani zdradzieckim ogniem karabinów maszynowych. W wyniku ostrzału zginęli kol. kol. Stefan Ziętek i Edward Pałka, a kilkunastu powstańców zostało rannych. Trafili oni pod opiekę pododdziału sanitarnego, w którym Maria była pielęgniarką. Po wykonaniu zadania, 3 maja 1920 r. kompania wróciła nad ranem do Załęża. W tym samym dniu wymaszerowała ponownie do Wirku, ponieważ tam wyznaczono miejsce zbiórki baonu. W Wirku Kompania Załęska otrzymała nowe uzbrojenie składające się z jednolitych, niemieckich karabinów „Mauser”, lekkich karabinów maszynowych i bagnetów.
W Wirku kompania liczyła już 220 ludzi i składała się: z trzech plutonów powstańczych (I i II tworzyli powstańcy z Załęża, a III – z Załęskiej Hałdy), obsługi taborów, dwóch drużyn lekkich karabinów maszynowych oraz orkiestry kopalni Kleofas pod batutą Wicharego. Jednostka została wcielona jako I kompania szturmowa do II baonu I pułku wojsk powstańczych i w dniu 3 maja wymaszerowała z Wirka do Gliwic z zamiarem zdobycia parowozowni i taboru kolejowego, jednak na interwencję Komisji Alianckiej została wycofana do Zabrza.
4 maja II baon, w składzie którego była załęska kompania, wyruszył do Łabęd i po przybyciu na miejsce rozlokował się w pobliżu dworca. 5 maja baon załadowano na pociąg i przewieziono do stacji Sławęcice. Po wyładowaniu się, baon został w czasie biwaku zaatakowany pomiędzy miejscowościami Blachownia i Modary. Kompania natychmiast ruszyła do ataku i napotkała na ogień zaporowy z kierunku Nowa Wieś – Kędzierzyn, prowadzony przez regularne oddziały wojsk włoskich, oraz zza Kłodnicy, skąd strzelały oddziały niemieckie. Podczas walk, które toczyły się od godziny 8.00 do 15.00, Niemcy rzucili nowe oddziały od strony toru kolejowego Sławęcice – Kędzierzyn. Mimo brawurowych ataków, do czasu zluzowania kompanii nie udało się dotrzeć do Kędzierzyna, chociaż jej działania wspomagały samochody pancerne „Walerusa”, które też nie potrafiły sforsować wspólnych, włosko-niemieckich linii obronnych. Był to pierwszy bój kompanii w otwartym polu i od razu został opłacony śmiercią oficera baonowego, kol. Kłakusa, oraz śmiercią kol. Szopy. Kolejnych 14 powstańców zostało rannych, z których kol. Slupina zmarł na skutek odniesionych ran. Po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu stanu przez doświadczonych żołnierzy i byłych hallerczyków z Załęża kompania wyruszyła do Jakobswalde, podczas gdy Maria odwoziła do Załęża rannych i 20 najmłodszych powstańców, których ze względu na wiek odesłano do domu.
7 maja o godzinie 13.00 Kompania Załęska, wraz z kompaniami z Kochłowic, Halemby i Nowej Wsi, zajęła stanowiska wypadowe wzdłuż kolei na Stare Koźle i Kędzierzyn, gdzie mieścił się ważny węzeł kolejowy. O godz. 15.00 rozpoczęła się bitwa, w wyniku której wymienione kompanie, mimo huraganowego ognia erkaemów i lekkiej artylerii niemieckiej, zdobyły Stare Koźle, Pogorzelec, Brzezie i Kędzierzyn od strony południowej, co utworzyło zwarty front od Odry do Kędzierzyna–Januszkowic i pozwoliło nawiązać łączność z oddziałami, które zdobyły Kędzierzyn z prawej strony toru kolejowego i Blachowni. Cały Kędzierzyn został zdobyty w późnych godzinach wieczornych, przy wsparciu pociągu pancernego. Niemcy, opuszczając stanowiska w popłochu, zostawiali broń i amunicję, dzięki czemu powstańcy zdobyli m.in. siedem cekaemów i osiem elkaemów.
W „Marzeniach i zdarzeniach”, zamieszczonych na łamach „Polonii”, Korfanty w ten sposób opisuje to wydarzenie:
„Po zajęciu przystani kozielskiej oddziały powstańców rzuciły się na znajdujące się tam składy żywności, należące do Komisji Międzysojuszniczej, oraz na wielkie magazyny spirytusu. Apetyt powstańców był tak wielki, że wyrządzone szkody oszacowano na 3 i pół miliona marek niemieckich, z czego 2 miliony musiała pokryć Naczelna Władza powstańcza. Najbardziej obrotny w zmaganiach ze spirytusem okazał się drogerzysta z Zabrza, Franciszek Długiewicz, który po podziale Górnego Śląska przeprowadził się do Załęża”.
Po jednodniowym postoju w Pogorzelcu, w dniach 11 i 12 maja kompania przejęła pozycje w Kłodnicy, a 13 maja w Koźlu Przystani i wzdłuż brzegu Odry łącznie z mostem kolejowym, na którym zatknięto polski sztandar niesiony z Załęża. Kiedy powstańcy Kompanii Załęskiej pełnili straż na moście i wzdłuż Odry, na jej drugim brzegu znajdowały się oddziały włoskie i niemieckie, z którymi poprzednio walczyli pod Blachownią. Wraz z zajęciem pozycji na Odrze osiągnięto strategiczne cele postawione przez grupę południowo-wschodnią II dywizji wojsk powstańczych.
Od 13 do 21 maja kompania pełniła straż nad Odrą. 21 maja I drużyna I plutonu Kompanii Załęskiej otrzymała rozkaż wysadzenia mostu. Jego zaminowanie trwało od godziny trzeciej do szóstej, po czym o zamiarze wysadzenia mostu powiadomiono wojsko włoskie, które wycofało się na oddaloną pozycję za Odrę. Most wysadzono 21 maja o godzinie 6.15. i odtąd oddziały niemieckie nie mogły już przemieszczać się pociągami pancernymi przez Odrę, co miało wielkie znaczenie w czasie ataku na polskie pozycje. Po wykonaniu zadania zarządzono reorganizację wojsk powstańczych, podczas której Kompania Załęska, która dotąd była I kompanią szturmową I pułku, została przemianowana na III kompanię tego samego pułku.
W tym samym dniu, tj. 21 maja, kompania opuściła pozycje nad Odrą i pomaszerowała do miejscowości Raszowy–Rokicz, gdzie zakwaterowany był II baon. W następnym dniu kompania przemieściła się do Rozwady, skąd o godzinie 4 rano wymaszerowała, aby powstrzymać natarcie niemieckich oddziałów. Od tego dnia Kompania Załęska walczyła codziennie, gdyż rozpoczęła się wielka ofensywa niemiecka. Najpierw przeszła do kontrataku, po wycofujących się w nieładzie kompaniach V pułku bytomskiego, a następnie przystąpiła do natarcia w kierunku miejscowości Krempa, gdzie wbiła się klinem w front i nawiązała łączność z bocznymi oddziałami wojsk powstańczych.
Oddziały niemieckie wyposażone były jak regularne wojsko i miały wsparcie artylerii. Po ciężkiej walce i cofnięciu się prawego skrzydła wojsk powstańczych, Kompania Załęska wycofała się na pozycje Zdzieszowice, Leśnica, Lichynia, Zalesie i Stary Ujazd, gdzie utworzyła linię obronną. W czasie wycofywania się kompania pierwszy raz otrzymała wsparcie polskiej artylerii, co pozwoliło, po ciężkich bojach, odrzucić wroga na nowo utworzonym froncie.
W dniach 1 i 2 czerwca Kompania Załęska stoczyła ostatnie walki z Niemcami pod Lechninami, Zalesiem i Sławęcicami. Szczególnie ciężkie boje toczyła o Zalesie, które zdobywała trzy razy w ciągu dnia. 4 czerwca pomiędzy walczące fronty wkroczyły wojska alianckie i kiedy wszelkie walki ustały, Kompania Załęska otrzymała rozkaz wycofania się do Rudzieńca, a od 6 czerwca odpoczywała już w Wielkich Hajdukach. Jednak odpoczynek nie trwał długo, ponieważ jeszcze w czerwcu kompania walczyła z niemieckimi oddziałami zamkniętymi w Bytomiu. Demobilizacja Kompanii Załęskiej nastąpiła 10 czerwca 1921 r. Oprócz dzielności, kompania wykazała duże zdyscyplinowanie, ponieważ w całym okresie jej działań nie zanotowano żadnego przestępstwa z udziałem jej członków.
Wszelkie prawa autorskie są zastrzeżone.
Wszystkie teksty, rysunki, zdjęcia oraz wszystkie inne informacje opublikowane na stronie “Historie życiem pisane” podlegają prawom autorskim, pisarza oraz Koordynatora Pana Gintera Pierończyk (twórca tekstu) oraz Naczelnego Koordynatora Pana Romana Hojdys (publikacja tekstu) z Portalu Nasze Witosa-Załęże.
Wszelkie kopiowanie, dystrybucja, elektroniczne przetwarzanie oraz przesyłanie zawartości bez zezwolenia w/w osób jest zabronione.