Zdarzenie które wstrząsnęło pokrzywdzoną z Załęża.

Szanowni Państwo i minął ponad miesiąc od pewnego zdarzenia które chciałabym Państwu opisać
W dniu 05.11.2020 roku po godzinie 17 wysiadłam wraz z córką z tramwaju linii 7 w Katowicach – Załęże ul. Wiśniowa, a ul. Gliwicka. Kierując się w stronę miejsca zamieszkania doszłyśmy do przejścia dla pieszych z sygnalizacją świetlna ( koło tzw. krzyża ). Wraz z innymi pieszymi czekałyśmy na zielone światło. Po przejściu na drugą stronę nagle ktoś mnie szarpną próbując zerwać łańcuszek z szyi za pierwszy razem łańcuszek się nie zerwał nagle twarz napastnika miałam przed sobą. Jedną ręką chciał wyrwać torebkę, odepchnęłam torebkę do tyłu, napastnik w tym czasie krzyczał w moim kierunku ,,k….a dawaj” i podniósł rękę na mnie raniąc mnie lekko w wargę i w tym momencie zerwał łańcuszek i dwie zawieszki które na nim miałam ,łańcuszek rozerwany został na mojej szyi reszta została zabrana przez sprawcę . Sprawca opisanego czynu zbiegł . Chwilę po zdarzeniu zadzwoniłam na policję. Podczas oczekiwania na policję podeszły do nas dwie młode dziewczyny mówiąc, że widziały całe zdarzenie i pobiegły w kierunku gdzie wcześniej uciekł napastnik. Po upływie ok 15 minutach na miejsce zdarzenia przyjechali funkcjonariusze policji. Dwóch policjantów udało się w kierunku ucieczki sprawcy powyższego czynu (w bloku który minął napastnik są zainstalowane dwie kamery ). W trakcie rozmowy z policjantem któremu opisałam całe zdarzenie oraz rysopis sprawcy wróciły dziewczyny o których wcześniej wspomniałam i mówiły policjantowi że tam już nikogo nie było widać że tam są ogródki, garaże i boisko Orlik gdzie są zainstalowane kamery. Podczas rozmowy z funkcjonariuszem policji powiedziałam ,że sprawca jechał także tym samym tramwajem co ja wraz z córką. Po spisaniu moich danych funkcjonariusze poinformowali mnie, że będą mnie informować o czynnościach po czym odjechali. Po paru minutach zadzwonił do mnie funkcjonariusz policji z KP VII Katowice który poprosił mnie o przyjazd do KP VII celem złożenia zeznań. W komisariacie wyszło do mnie dwóch f-szy (kobieta i mężczyzna) po raz drugi opisałam co się stało, zapytano mnie jaka była mniej więcej wartość skradzionych rzeczy odpowiedziałam ok. 400 może 500 złotych bo łańcuszek mimo ze zerwany to zastał, a zostały skradzione zawieszki do łańcuszka. Funkcjonariusz powiedział cyt. ,,że to sprawa dla kogoś z wydziału wykroczeń i zaraz kogoś przyśle”. Po upływie paru minut podszedł do mnie umundurowany funkcjonariusz zaprosił do pomieszczenia i zapytał cyt. ,,co się na tej kładce stało” sprostowałam że to nie na kładce i nie tak informowałam. Następnie zaczęłam już ze łzami w oczach po raz trzeci opisywać co się stało (funkcjonariusz nic nie notował). Od funkcjonariusza usłyszałam cyt. ,,że może on tego nie ukradł w ogóle bo mogło mu to wypaść i jak chcę żeby on zeznania spisała to muszę poczekać bo o godzinie 19 ma umówionego świadka którego musi przesłuchać. Nie mając już sił i ochoty być w komisariacie poprosiłam funkcjonariusza żeby dzielnicowy się ze mną skontaktował. Policjant poszedł po kartkę wrócił spisał moje imię i nazwisko, numer telefonu i jak powiedział przekaże tą kartkę dzielnicowemu. Do dnia dzisiejszego dzielnicowy nie skontaktował się ze mną. Pragnę zaznaczyć, że z KP VII otrzymałam wezwania do stawiennictwa się w komisariacie w charakterze świadka o wykroczenie z art. 119 KW (kradzież). Ja w te sprawie zadzwoniłam który wystawił wymienione wezwanie z informacja, że w chwili obecnej jestem na zwolnieniu lekarskim i nie mogę stawić się na wezwanie. Do chwili obecnej nikt z komisariatu nie skontaktował się ze mną. Zastanawiający jest fakt dlaczego funkcjonariusze policji zakwalifikowali ten czy jako czyn z art. 119 KW. Przecież wszelkie przesłanki kierunkowały ten czyn w kierunku art. 280 kk (rozbój) gdzie w przypadku rozboju w celu dokonania kradzieży sprawca zachowuje się na jeden ze wskazanych sposobów: stosuje przemoc względem osoby, grozi natychmiastowym użyciem przemocy wobec osoby, doprowadzana człowieka do stanu nieprzytomności lub bezbronności.
Proszę Państwa jak dla mnie zwykłego człowieka który stara się ,,iść” przez życie zgodnie z wszelkimi zasadami poszanowania drugiego człowieka jest niedopuszczalne stwierdzenie które oznajmił mi jeden z funkcjonariuszy cyt. ,,na polecenie mojego Komendanta muszę przesłuchać Panią na okoliczność czy w ogóle doszło do tego zdarzenia o którym Pani mówiła”
Szanowni Państwo, opisując to zdarzenie które wraz z córka przeszłyśmy jaki możemy mieć w tym momencie szacunek do organów ścigania, gdzie wcześniej darzyłam pełnym zaufaniem służby mundurowe. Żywiąc nadzieję na lepsze jutro, Życzę Państwu Zdrowych, Spokojnych i Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia i oby Państwu nic złego się nie przytrafiło.

Ilona